Ziołowe grzanki

Ziołowe grzanki

Najprostrza przekąska i dodatek do dań. Grzanka. Wystarczy dodać ulubione zioła, trochę oliwy i smakołyk gotowy. Jeśli ktoś jest na diecie to nie polecam. Ale może jednak warto się skusić? Ja grzanki ziołowe uwielbiam i robię je bardzo często. 

Można zrobić je zarówno z chleba tostowego jak i zwykłego pieczywa, a nawet z pospolitych bułek czy rogalików. Dozwolona fantazja, której nikt nam w tym przypadku nie zabroni. 



Składniki:

6 kromek chleba/ 3 bułki
2-3 łyżki oliwy
sól
pieprz
natka pietruszki
tymianek 
czosnek
papryka ostra
cząber

Chleb, lub przekrojone bułki układamy na papierze do pieczenia. Oliwę mieszamy w garnuszku z wszystkimi ziołami, wyciskamy czosnek, siekamy natkę pietruszki i dodajemy do wszystkiego. 

Ilość ziół nieograniczona, możemy dodać od szczypty po łyżki. W zależności jaki smak ma dominować w grzance. Za pomocą łyżki nakładamy równomiernie mieszankę na chleb. 



Piekarnik nagrzewamy na 180 stopni. Pieczemy grzanki około 10-15 minut, aż będą chrupkie.

Smacznego :)
Pałeczki z kurczaka

Pałeczki z kurczaka

Dawno nie było czegoś z drobiu. Zakupiłam dziś udka z kurczaka i po chwili namysłu postanowiłam przygotować je inspirując się wschodem. Myślę, że wyszło pysznie. Zapraszam :)




Składniki:

4 pałki udek z kurczaka
2 łyżki oleju
3 łyżki sosu sojowego ciemnego
1 łyżka octu balsamicznego
2 łyżeczki mielonego imbiru
sól
pieprz



Kurczaka dokładnie myjemy i osuszamy. Do małego rondelka wlewamy olej, ocet i sos sojowy. Dodajemy pieprz i imbir. Wszystko dokładnie mieszamy. Delikatnie solimy kurczaka i wkładamy wszystko do marynaty. Dokładnie pokrywamy nią mięso i zostawiamy na minimum godzinkę. 



Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni. Kurczaka układamy na brytfannie lub w naczyniu żaroodpornym. Polewamy pozostałością marynaty. Pieczemy około 30 - 45 minut w piekarniku. 

Podajemy z ryżem lub ziemniakami. Życzę smacznego :)


Jajka faszerowane pastą z suszonych pomidorów

Jajka faszerowane pastą z suszonych pomidorów

Czas na wykorzystanie przepisu z ostatnich warsztatów. Padło na przekąskę, która najbardziej przypadła mi do gustu, czyli jajka faszerowane pastą z suszonych pomidorów. Myślę, że odnajdą się one spokojnie na wielkanocnym stole i zawojują niejedno śniadanie. Ja przygotowałam je sobie dziś, wyszły pysznie. 





Składniki:

4 jajka
8 suszonych pomidorów
1 łyżka majonezu
sól
pieprz
tymianek


Jajka gotujemy na twardo, studzimy i obieramy ze skorupki. Przekrawamy je na pół delikatnie usuwamy żółtka. Wkładamy je do miseczki, dodajemy pokrojone drobno suszone pomidory, majonez. Posypujemy solą i pieprzem. Blendujemy wszystko na jednolitą masę. 

Przygotowaną masę nakładamy do pustych jajek. Posypujemy posiekanym świeżym tymiankiem. 



Smacznego :)

Pesachowe warsztaty kulinarne

Pesachowe warsztaty kulinarne

Minął kolejny miesiąc i przyszedł czas na następne warsztaty w JCC w Krakowie. Tym razem okazją do przygotowywania potraw było święto Pesach, czyli upamiętnienie wyjścia Żydów z Egiptu. Na Miodowej przygotowaliśmy więc jajka faszerowane z pastą z suszonych pomidorów, kawior żydowski, charosety: izraelski i aszkenazyjski oraz hit tego wieczoru czyli kulki macowe. 



Warsztaty rozpoczęły się od przygotowania ciasta na kulki, które musiał godzinkę odczekać w lodówce, zanim ugotowało się w przepysznym rosole. Same kulki jak i rosół okazały się na koniec najsmaczniejszą potrawą. Po takim gorącym posiłku nie straszna była niska temperatura na zewnątrz. 





Kilkunastoosobowa grupa została podzielona na cztery mniejsze podzespoły i przystąpiliśmy do pracy. Nam przypadły w przygotowaniu jajka faszerowane pastą z suszonych pomidorów. Polecam szczególnie do urozmaicenia Wielkanocnego stołu, tak dla odmiany skosztować czegoś nowego. Jajka wyszły wyśmienicie. 




Dwie grupy zajęły się tworzeniem charosetów czyli mieszanek jabłek, przypraw, migdałów. Prawdziwa eksplozja smaków i słodkości. Ostatnia natomiast stworzyła wegetariański kawior żydowski, czyli pastę z orzechów, jajek i zielonego groszku. 




Niestety w tej edycji warsztatów nie było ze mną Ani J, ale wierzę, że sercem była z naszą grupą. Na szczęście godnie zastępowała ją Madzia T, która okazała się być czarnym koniem tych warsztatów i choć na początku obowiała się o swoje zdolności ogarnięcia kuchennego chaosu, poradziła sobie pierwszorzędnie. Myślę, że uda się ją jeszcze nie raz namówić na małe i większe kulinarne przygody :)


Dziękuję :)
Najedzeni Fest: Slow Food

Najedzeni Fest: Slow Food

Kolejna odsłona festiwalu z jedzeniem w roli głównej. Tym razem tematem przewodnim był styl slow food czyli ochrona tradycyjnej kuchni danych regionów świata, przy zachowaniu tradycyjnych form uprawy roślin i hodowli zwierząt. 




W hotelu Forum znów mogłam najeść się do syta i podpatrzeć, jak pracują najwięksi pasjonaci gotowania. Nie zawiodły kefty z jagnięciny w wykonaniu zespołu z Hamsy oraz rewelacyjne curry z Twojego Kucharza. Udało mi się dotrzeć na Najedzonych na tyle wcześnie, że jeszcze spacerujące tłumy nie wytrącały mi talerzyków z rąk. Jednak wychodząc już musiałam się nieźle przeciskać pomiędzy ludźmi. Nic dziwnego, bo Najedzeni Fest z kolejną edycją przygiąga coraz więcej fanów. 










Szkoda, że nie jestem wielkim smakoszem ciastek, ponieważ tego akurat było najwięcej na stoiskach, jednak jedna czekoladowa tarta w zupełności wystarczyła mi za deser. Natomiast krem pomidorowo paprykowy z serem bawolim z Siedmiogrodu serwowany przez Węgierskie Specjały był rewelacyjny. 










Miłym zaskoczeniem było też dla mnie wspomnienie przez organizatorów o degustacji wina z mojego rodzinnego Jasła, tak więc biję brawo, że powoli nasze lokalne winiarnie podbijają kolejne miasta. 








Jak za każdym razem tak i teraz, mam ochotę kosztować nowych smaków, odwiedzać kolejne miejsca na mapie Krakowa i reszty Polski. Takie festiwale to sama przyjemność. Może następnym razem skuszę się jeszcze na warsztaty, które są organizowane w ramach Najedzonych. Kto wie, co przyniesie kolejna edycja.



Ciasteczkowy szef Pauliny

Ciasteczkowy szef Pauliny

Coś się kończy, coś zaczyna. Koleżanka Paulina postanowiła porzucić nasze pracownicze towarzystwo (gratulujemy) i zmienić pracę. Oczywiście było pożegnanie, cukierki, prezenty i łzy. Jedyne co może pomóc na smutek to oczywiście kawałek ciasta, najlepiej jeśli wygląda jakos ciekawie. Stworzyłam dla niej ciasteczkowego szefa. 






Składniki:

3 jajka
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru 
1 łyżeczka sody oczyszczonej


1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
1 szklanka oleju




Foremka w kształcie ciasteczkowego człowieka. 

Jajka miksujemy z cukrem, aż do momentu gdy cukier się rozpuści, dodajemy przesianą mąkę, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. Dokładnie miksujemy ze sobą. Ciasto wykładamy na blachę wysmarowaną tłuszczem. Pieczemy w piekarniku przez 40 minut w temperaturze 180 stopni. 



Polewa czekoladowa:

1,5 tabliczki czekolady
3 łyżki śmietany
otarta skórka z pomarańczy

W garnku gotujemy wodę, na wrzątek nakładamy miską, dzielimy czekoladę i wkładamy do środka. Kiedy czekolada się rozpuści dodajemy skórkę z pomarańczy oraz śmietanę. Mieszamy dokładanie. Lekko studzimy i rozprowadzamy na cieście.

Do ozdoby użyłam lukru

Dziękuję Paulince za wprowadzenie wieeelkiej ilości uśmiechu w nasz team. To był wesołe kilka miesięcy współpracy, szkoda że to już koniec. Czas na zmiany, a po drodze jeszcze pożegnalna impreza :)




Copyright © 2014 Jem... Jemy! , Blogger