Naleśniki z serem i brokułami

Naleśniki z serem i brokułami

Już od dawna miałam ochotę na naleśniki, ale czasu trochę było mało. Dlatego też wykorzystałam dzień regeneracji po biegu w Puszczy Dulowskiej i postanowiłam zrobić sobie naleśnikowy obiad. Z brokułami. I za tym zchodziłam się po Krakowie dłużej niż w niedzielę biegłam. Ale udało mi się upolowac taki bukiecik. 

 

Przepis na naleśniki znajdziecie tutaj [klick]

Składniki:

1 brokuł
1 opakowanie seru typu feta
1 małe opakowanie jogurtu naturalnego
2 ząbki czosnku

Do rondla z gotującą się wodą wrzucamy brokuły. Najlepiej jeśli podzielimy je na małe różyczki, tak by wygodnie dało złożyć się naleśnik. Gotujemy je przez około dwóch minut. Odcedzamy przez durszlak. 

Ser razem z jogurtem i rozdrobnionym czosnkiem miksujemy w jednolitą masę. Nie ma potrzeby go doprawiać, gdyż ser sam w sobie jest słony. Smarujemy naleśniki serową masą. Dodajemy brokuły i zawijamy według uznania. 




Smacznego!
Szpilka i Bieg Fiata

Szpilka i Bieg Fiata

Po roku przerwy od biegania dałam się namówić na bieg uliczny. Padło na Bielsko-Białą. Nigdy tam nie byłam więc nawet nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tym mieście. A okazało się ono urokliwe, piękne, pełne uroczych zakamarków, sporych wzniesień do zdobycia i oczywiście dobrego jedzenia. 


Reksio







Ale zaczęło się od biegu. Wzięłam udział w Biegu Fiata na 10 km. Ludzi masa. Już zapomniałam jak zaczyna się start w ścisku i truchcie. Potem już było...z górki? Zupełnie nie, a nawet wręcz przeciwnie. Pod górkę, jedną, drugą, trzecią...Ludzie na trasie dopingowali z każdego miejsca. Pełno uśmiechu, pozytywnej energii i endorfin, których tak bardzo potrzebowałam. 

Po wysiłku oczywiście obowiązkowa regeneracja. Klaudia, z którą biegliśmy, a która mieszka w Bielsku zaproponowała Szpilkę. Padło na burgery z frytkami. Ja zdecydowałam się na przepyszną bułę z mięsem wołowym, awokado, sosem chimichurri i rukolą, w towarzystwie sosu musztardowo-miodowego. Pyszności. Moi towarzysze, czyli Kasia, Madzia i Kuba zamówili burgery z serem kozim oraz sosem malinowo-truskawkowym oraz burger z kotletem z kaszy gryczanej z serem holloumi i awokado. 




Wszystkie burgery podawane są w sygnowanch nazwą chrupiących bułkach, przebitych oczywiście szpilką. Miejsce dośc kameralne, ale urzekające wnętrze rekompensuje małą ilość stolików. Warto tam zajrzeć...jeśli uda wam się usiąść. Gorąco polecam.

A wszystkie te dobrości dla zmęczonego organizmu popiliśmy sokiem z mango i świeżo wyciskanych pomarańczy. Za tydzień kolejny bieg. Kolejne emocje i możliwośc zjedzenia czegoś pysznego. A przede wszystkim czas na spotkanie.



Za wspólne emcje dziekuje Kasi (i za finisz na mecie :-*), Madzi, Klaudii i Kubie. Oraz tysiącom ludzi, którzy biegli razem z nami. Było cudownie!





Copyright © 2014 Jem... Jemy! , Blogger