warsztaty kuchni żydowskiej: Dzień IV: Izraelski street food

Cztery dni minęły nawet nie wiadomo kiedy. Dopiero zaczynaliśmy warsztaty, tyle co poznawaliśmy sie wzajemnie, dostrajaliśmy jak to jest pracować w takim tłumie, uczyliśmy się dzielić pracę i wspólnie jedliśmy, a tu już dopadł nas ostatni dzień. 


Dziś na warsztat wzięliśmy to co najtrudniejsze, czyli jedzenie ulicy. To co trzeba przygotować na już, na szybko i to w dużych ilościach bo przecież nie wiadomo ile osób będzie jadło. Tak też się stało, że dzisiejszego dnia na warsztatach było więcej osób, więc mogliśmy się wczuć w klimat ulicznego targu.

Ze zdwojoną siłą zatem rozpoczęliśmy naszą pracę. Przygotowaliśmy humus oraz upichciliśmy meoraw jeruszalmi co chyba sprawiło nam najwięcej kłopotów. Tyle składników, przypraw, dodatków. Na szczęście  się udało. Dodatkowo stworzyliśmy sos jogurtowy, harisę i ambę oraz sabich.

tworzymy ambę

meoraw jeruszalmi 

Wszystko było smaczne, sycące i jak dla mnie dość nowe w smaku. Szczególnie amba czyli zmiksowane brzoskwinie, mango, czosnek z curry. Zaskakujący smak z domieszką kolendry. 

Tak więc teraz nie pozostaje nic innego jak tylko samemu coś przygotować i skorzystać w pełni z tego co mogliśmuy nauczyć sie na warsztatach.

meoraw jeruszalmi

humus

sabich

Dziękuję każdemu kto przez te cztery dni razem ze mną się trudził by stworzyć takie pyszności. Do zobaczenia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Jem... Jemy! , Blogger