Wtorkowo książkowo: Blogerchef w sieci przepisów
Kto kiedykolwiek był u mnie w domu wie, że uwielbiam książki. Wszystkie. Bez wyjątku. Jestm w stanie przeczytać prawie wszystko. Nie inaczej jest z książkami kulinarnymi. Na mojej półce piętrzy się ich kilka, a może już nawet kilkanaście. Po co mi one, skoro i tak w większości przypadków gotuję po swojemu? Bo każda książka, to kopalnia inspiracji i pomysłów. Może nie ugotuję nigdy egzotycznych gatunków mięsa, ale podobne roziązanie mogę zastosować do polskiego kurczaka lub ryby. A poza tym, książki te to przede wszystkim arcydzieła wydawnicze. Piękne zdjęcia, dobry papier i w większości przypadków dopracowany tekst. Książki kulinarne, tak jak beletrystykę, możemy dzielić na złe i dobre. Ja staram się wybierać tylko te dobre. Przecież tak jak jedzenie jest pokarmem dla naszego ciała, tak książka powinna karmić naszą duszę.
Na dzień dobry przedstawiam książkę Blogerchef w sieci przepisów. Książka powstała jako podsumowanie konkursu BlogerChef. Blogerzy kulinarni stanęli do rywalizaji, przygotowując swoje popisowe dania, pełniąc raz funkcję szefów, raz pomocników gotowania. Spotkania konkursowe odbywały się co miesiąc od stycznia do maja, a finaliści zostali wybrani przez jury pod przewodnictwem Mirka Drewniaka. W finale kucharze mieli za zadanie przygotować dwa dania. Jedno już opracowane, drugie z dostępnych w konkursie składników.
Skutkiem ubocznym tych kulinarnych potyczek jest ta książka: Blogerchef w sieci przepisów, którą na rynek wydawniczy wypuściło wydawnictwo Muza.
Książka podzielona jest na V półfinałów konkursu, w których skład wchodziła kuchnia śródziemnomorska, Europy Środkowej i Wschodniej, Europy Zachodniej i Skandynawii, kuchnia Ameryk oraz Azji. Ostatnia część to przepisy ze zmagań finałowych. Kolejne etapy konkursu odbywały się w Gniewnie, Dubiecku koło Rzeszowa, w Kudowie Zdroju, w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, Bielsku-Białej a finał rozegrany został w Łasku koło Łodzi.
Każdy rozdział to przedstawienie blogera, biorącego udział w konkursie, jego zdjęcie, kilka słów o pasji gotowania i blogu. Potem następuje część typowo kulinarna przepis opatrzony zdjęciem gotowej potrawy. Dodatkowo każda potrawa zaznaczona jest ikonką sygnalizującą z jakim daniem mamy do czynienia, czy jest to danie główne, deser czy przystawka.
Niewątpliwym plusem tej książki jest zróżnicowanie dań. Wyodrębnienie kuchni w podziale geograficznym sprawdziło się rewelacyjnie. Przejrzysty układ, podział na składniki i wykonanie dania, zdjęcie dopełniające przepis. Kolorowe zdjęcia, czcionka przyciągająca uwagę. Radośnie.
Poza spisem treści, gdzie podział jest wyznaczony na półfinały i finał, na końcu książki znajdziemy także spis wszystkich potraw, co może ułatwić nam poszukiwania.
Trochę tego dużo. Lektura samych opisów blogów pochłonęła mi sporo czasu, a gdzie tu gotować? Tym bardziej, że jest co. Już skusiłam się przygotować rumową wieprzowinę z Kingston, którą zaproponował Paweł Urbański, krewetki po kreolsku od Laury Chołodeckiej czy soljankę z polędwicy, Małgorzaty Ostrowskiej.
Duży plus książki to solidna twarda oprawa, szycie książki i jej format. W przypadku książek kucharskich to podstawa, bo wydawnictwa takie używa się dość często, muszą więc być trwałe. Mam nadzieję, że książka posłuży mi długi czas.
Minusy? Nie ma tam mnie! Ale może to już tylko kwestia czasu.
Po więcej informacji na temat inicjatywy BlogerChef zapraszam TU
Po więcej informacji na temat inicjatywy BlogerChef zapraszam TU
Blogerchef w sieci przepisów
MUZA SA, Warszawa 2013
s. 224, fot. M. Bielski, K. Szatkowska, A. Gogolewska, P. Biedroń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz