Piernikowa sobota
Po tygodniu pełnym pracy, po sobocie spędzonej w biurze przyszedł czas na sobotni wieczór i odkładane od kilku tygodni wspólne pieczenie świątecznych pierników. Sajko zaprosiła nas do swojego mieszkania, abyśmy mogły stworzyć coś słodkiego. Ania, Madzia, Sajko i ja w gotowości stawiłyśmy sie w kuchni.
Podział obowiązków był prosty. Mnie przypadło w zadaniu przygotowanie ciasta. Na szczęście w ostatnim momencie Sajko przypomniała mi o dodaniu masła. Ania z Madzią zajęły się świątecznym napojem pełnym mandarynek, natomiast Sajko przygotowywała dla nas chilli con carne. Potem już było łatwiej. Każda z nas na zmianę wałkowała, wykrawała, wkładała pierniczki do piekarnika i je z nich wyciągała.
Na koniec nastąpiła konsumpcja obiadu, szybkie malowanie niektórych pierniczków oraz sprzątanie bałaganu, który zawsze powstanie w takiej sytuacji. Bo gdzie kucharek cztery tam bałagan, jak mówią pradawne podania.
Dziękuję wam dziewczynki za uroczy i smaczny wieczór. Dziś zasiadam do produkcji pierników na jutrzejsze zamówienia. Oj nie będzie już tak wesoło. Ale pewnie lukrowania więcej.
Do następnego razu:)
Jak to jest możliwe, ze ja się tu nie wypowiedziałam, wszak duma mnie rozpiera z tego dzieła! A Krasnalomikołaj jest mistrzowski!
OdpowiedzUsuńrenifer bez głowy też miał swój klimat :)
Usuń