Foodstock - Zupa

Kiedy ja walczyłam z malowaniem ścian, a potem z brakiej prądu (podziwiam ludzkość, że dotarła aż do XXI wieku w połowie w ciemnościach) Kasia A. poszła na Foodstock i napisała dla mnie krótką relację. Smacznie jej dziękuję :)


Oda o zupie. Tak, w weekend marzyłam o gorącej, gęstej zupie, a  moje marzenia ziscily sie na Foodstocku. To dlugo zapowiadane wydarzenie miało miejsce w niedziele od godz.12.00-18.30. Myślę, że organizatorzy nie spodziewali się az takiej ilości wygłodnych zupoholikow.

Na szczęście, za posiłki można było płacić kupionymi wcześniej talonami. Inaczej kolejki chyba nigdy by się nie skończyły.



Burger czy zupa? Na pierwszy ogień poszła oczywiście zupa. Pyszny, jedwabisty krem z kukurydzy, mleczkiem kokosowym i chilli. Niebo w gębie,  mimo tego, że byla dość pikantna. Ta rajska zupę serwowal nam Reed Beef Burger z Rynku Kleparskiego 14. A, że zaczeli wlasnie smażyć burgery polakomilam się na jednego z chipsami i boczkiem. I tu nie zaskocze- smakowalo:)

Hala dość spora,wystawców tez niemało, trzeba było przedrzeć się po kolejna porcję zupy. Znajomy palaszowal właśnie zupę cebulowa na piwie Porter. Pychota! Na deser poszedł shake ze szpinakiem, jabłkiem i bananem. Wiem,trochę namieszalam. Ale warto bylo;) Dopisała pogoda, jedzenie i apetyt. Z takiej mieszanki mógł powstać jedynie pełen zachwyt.




Na sam koniec dotarłam do naszego kolegi Machiato. Ciepła kawa, uśmiech i ogromna wiedza dopełnily całości.
Dziękujemy wszystkim wystawcom!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Jem... Jemy! , Blogger