Inspiracje z lektury: Kalafior z za'atarem

Nie tylko podróż może zainspirować nas do skosztowania czegoś nowego. Czasem wystarczy otwaorzyć książkę, zachwycić się życiem jej bohaterów i miedzy słowami za pomocą jedzenia zbliżyć się do życia, jakie prowadzą. To jest najlepsza korzyść z czytania. Możemy żyć w innym świecie, poznać zupełnie innych ludzi i dowiedzieć się czy takie życie by nam odpowiadało, lub czy czasem nie jesteśmy szczęśliwsi niż inni.  




Od jakiegoś czasu mozolnie dzień za dniem w komunikacji miejskiej czytałam Małe życie, które napisała  Hanya Yanagihara. I chociaż książka miała premierę już dwa lata temu musiałam poczekać na idealny czas jej przeczytania. I było warto. Fabuły nie będę opisywała, znajdziecie ją na pierszej lepszej internetowej stronie. Opowiem tylko o tym co zachwyciło mnie w tej książce: różnorodność bohaterów, zachwycające życie Nowego Yorku, porywający opis charakterów, chęć poznania pewnej grupy ludzi i radość, że moje życie czasem jest tak dalekie od niektórych problemów. 

Tych, którzy jeszcze nie sięgnęli po tę pozycję gorąco zachęcam. Może was trochę zasmuci, może rozweseli, może zmiażdży emocjonalnie, na pewno nie zostawi obojętnym. Warto przeczytać i przemyśleć. 

Ale nie byłabym sobą, gdybym nie szukała pomiędzy przygodami bohaterów czegoś do jedzenia, Wiadomo, że jestem fanką poznawania nowych smaków. I oto na jednej ze stron przeczytałam, że głowny bohater je kalafior z zatarem. Jak wiadomo kalafior łatwo znaleźć w Polsce. Gorzej z zatarem, który ja na szczęście przywiozłam sobie z jednego ze sklepików we Francji. 



Za'atar to przyprawa pochodząca z terenów palestyńskich, używany zarówno w kuchni arabskiej jak żydowskiej. W Polsce ciężko dostępna, ale do zdobycia. Na Za'atar składają się sproszkowane liście za'ataru, mielony sumak, prażone ziarna sezamu i odrobina soli. W swoich rodzimych terenach używany jest jako dodatek do chleba, sałatek, humusów (muszę zrobić!) i sera labneh. 

Ponieważ czytając kolejne strony Małego życia nie mogłam zapominieć że w mojej szawce leży pudełeczko z zatarem, postanowiłam wykorzystać to jedno zdanie z ksiażki i zrobić własną salatkę opartą na tych dwóch składnikach. Resztę dodałam z sercem od siebie. 




Składniki:

1 kalafior (ok 700g)
1 czerwona cebula
1,5 łyżeczki za'ataru
1 łyżka siekanych migdałów
1 łyżka słonecznika łuskanego
1,5 łyżki oliwy
1 łyżka zielonej cebulki

Kalafior dzielimy na małe różyczki i wspyujemy do miski. Dodajemy za'atar, oliwę i poskiekaną w krążki czerwoną cebulę. Mieszamy wszystko dokładnie i wykładamy na blachę do pieczenia. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 20 minut (do zmięknięcia) 

Zieloną cebulkę siekamy drobno, migdały opiekamy delikatnie na rozgrzanej patelni. Kiedy kalafior jest gotowy mieszamy go z pozostałymi składnikami. 




Przygotowałam do tej sałatki także sosik na bazie jogurtu naturlanego: na 3 łyżki dodałam szczyptę cukru i soli oraz łyżeczkę siekanego koperku. 

Smacznego!

3 komentarze:

  1. Ten przepis już powoli urasta do miana legendarnego ;) Małe życie jak wiesz zmiazdzylo mnie emocjonalnie ale zarazem trafiło do top5 książek mojego życia. Ciekawe jak będzie z za'atarem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten przepis już powoli urasta do miana legendarnego ;) Małe życie jak wiesz zmiazdzylo mnie emocjonalnie ale zarazem trafiło do top5 książek mojego życia. Ciekawe jak będzie z za'atarem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że poamakuje, jak książka :) pomysl co się stanie jak przeczytam ja po raz drugi :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Jem... Jemy! , Blogger